Rosjanie co roku organizują zawody, które są połączeniem sportu i ćwiczeń wojskowych
Gry wojenne w tym roku mają bardzo rozbudowany program. Nie bez kozery noszą miano międzynarodowych. W ciągu kilku najbliższych tygodni odbędą się dwadzieścia trzy konkurencje. Oczywiście jeśli konkurencjami nazwać można „Czołgowy biatlon”, „Suworowski nacisk”, „Czyste niebo”, „Klucze od nieba”, „Kuchnię polową”, „Kawałek morza” i inne dość poetyckie nazwy poszczególnych zmagań. Poza rozmachem zaskakują uczestnicy opisywanych ćwiczeń. Nie trzeba wspominać o wszystkich rodzajach wojsk Federacji Rosyjskiej, lecz warto wymienić, nazwijmy to, reprezentacje z Kazachstanu, Chin, Wenezueli, Angoli, Białorusi, Egiptu, Iranu, Azerbejdżanu, Zimbabwe, Armenii, Mongolii, Indii, Serbii, Pakistanu, Kuwejtu, Kirgistanu, Nikaragui, Tadżykistanu, RPA, Wietnamu oraz Maroka. Oczywiście nie wszystkie drużyny narodowe biorą udział we wszystkich konkurencjach, ale przecież na igrzyskach olimpijskich także nie ma takiego obowiązku. Jeszcze ciekawsze państwa posiadają w tym roku status obserwatora. Mamy tu przedstawicieli z Europy, czyli Niemcy i Austrię, ale i bardziej zdumiewających uczestników takich jak Kubę, Izrael i Arabię Saudyjską. Na chwilę obecną mamy już za sobą zmagania w „Czołgowym biatlonie” i „Snajperskiej rubieży”, kto przegapił jego strata. Jak na prawdziwe zawody przystało po każdej wspomnianej konkurencji mamy sędziów, podsumowanie wyników i wręczenie nagród za zajęcie poszczególnych miejsc. Jak można zgadnąć przy tłumnym udziale mediów, skwapliwie notujących osiągnięte rezultaty. Kamer i dziennikarzy nie brakuje także podczas samych zmagań na poligonie. Można nawet odnaleźć w tym elementy pracy komentatora sportowego. Konkurencje wymagające użycia sprzętu są tak pomyślane, aby wszyscy uczestnicy mogli prezentując to co mają na uzbrojeniu, nie odstawali od pozostałych. Nie jest to trudne, ponieważ większość krajów biorących udział w imprezie jest lub było importerem rosyjskiej broni.
Jeśli przytoczymy tu znane powiedzenie: chleba i igrzysk, to na pewno podobna impreza zapewnia aspekt igrzysk w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie jest to forma szlifowania umiejętności żołnierzy jaką stosuje NATO, ale trzeba przyznać, że rosyjski pomysł jest bardziej barwny. Zapraszanie krajów, które są odbiorcą broni produkowanej w Rosji umożliwia dbanie o rosyjskie interesy w tej płaszczyźnie w przyszłości. Do tego udział znacznej części krajów powstałych po upadku Związku Radzieckiego, pokazuje kierunek ich polityki zagranicznej.
Prawdziwym powodem, dla którego Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej zadaje sobie tyle trudu jest próba zdystansowania ćwiczeń takich jak „Anakonda – 16”, odbywających się właśnie w Polsce. Cel jest osiągnięty, ponieważ jest to przedstawienie dla przeciętnego Rosjanina. Z mediów będzie on mógł dowiedzieć się o każdej z osobna zakończonej konkurencji, natomiast niewiele będzie wiedział o ćwiczeniach w naszym kraju. Może poza wyjątkami o niebywałym zwiększeniu się ilości żołnierzy amerykańskich w Polsce oraz o bezczelnym korzystaniu z lotnisk w krajach nadbałtyckich przez samoloty sojuszu.
Zbigniew Wolski
Źródła: https://armygames2016.mil.ru/
https://function.mil.ru/news_page/country/more.htm?id=12087098@egNews
https://function.mil.ru/news_page/country/more.htm?id=12087091@egNews
https://stat.function.mil.ru/images/upload/2015/IMG-20160610-WA0015_8.jpg