
Prace nad nowymi pojazdami już się rozpoczęły w ramach projektu Next-Gen Combat Vehicle. Przeznaczono na niego 700 mln dolarów, dzięki czemu pod koniec 2022 roku mają być gotowe dwa prototypy.
Elektryczne czołgi mają być zaprojektowane od podstaw – doświadczenia branży motoryzacyjnej pokazały, że próby dostosowania do napędu elektrycznego konstrukcji opracowanych z myślą o silnikach spalinowych nie kończą się sukcesem.
Jasno mówią o tym przedstawiciele amerykańskiej armii:
Czy program elektryfikacji oznacza, że za 10 lat wszystkie czołgi Abrams będą na prąd? Nie, nie będziemy ich modernizować, tylko zastępować. W służbie są dziesiątki tysięcy pojazdów, które czeka wymiana.
Wymiana całego parku maszynowego jest niewykonalna w tak krótkim czasie, jednak zapowiedziano już, że można spodziewać się powstania kilku brygad dysponujących w pełni elektrycznymi czołgami i innymi pojazdami.
Według wstępnych założeń, mowa jest o 75-tonowych pojazdach wyposażonych w akumulatory o dużej pojemności, mogące być doładowywane z generatorów o mocy od 10 do 50 kW. Czołgi mają być jednymi z wielu rodzajów pojazdów, które mają być wymienione na nowsze, elektryczne odpowiedniki.
Tesla, najbardziej znany producent samochodów elektrycznych na świecie szacuje, że postęp techniczny umożliwia zwiększania pojemności ogniw o około 10% w ciągu roku. W praktyce pokazują to różnice w zasięgu oferowanym przez auta elektryczne pierwszej i drugiej generacji – o ile na początku auta typu Nissan Leaf czy Renault Zoe oferowały nieco ponad 100 km jazdy na jednym ładowaniu, po kilku latach odległość ta wzrosła do 300 km (a czasem i więcej) przy zachowaniu identycznej ceny.
Wojskowi nie ukrywają, że chcą współpracować z producentami samochodów i podkreślają, że w ciągu 10 lat większość oferowanych na rynku samochodów będzie ich zdaniem elektryczna, migracja na nowy typ napędu ma być więc bardziej ekonomiczna, niż trzymanie się starych silników spalinowych.
antyradio.pl