MON kupuje najdroższe w historii śmigłowce. Problem w tym, że mogą być jeszcze droższe

Reklama

sob., 05/04/2019 - 06:29 -- zzz

- Fakt, że nie płacimy za nie 2 mld zł może wskazywać, że śmigłowce dotrą do nas bez wyposażenia ZOP (zwalczanie okrętów podwodnych) i uzbrojenia do ratownictwa w warunkach bojowych - mówi money.pl ekspert ds. lotnictwa. MON za cztery AW101 zapłaci 1,63 mld zł.

Podpisanie umowy z Leonardo MON ogłosiło jako swój kolejny wielki sukces. Dostawa czterech śmigłowców AW101 o wartości ok. 1,63 mld zł (380 mln euro) jest jednak, gdyby porównać je z wcześniejszymi planami resortu, opóźniona o 7 lat.

Mało tego. Im więcej czasu upływa od ostatniego piątku, kiedy poformowano opinię publiczną o podpisaniu dokumentów, tym mniej opinia publiczna wie o szczegółach zamówienia.
- Na konferencji w Świdniku mówiono o kompletnym wyposażenie medycznym. Może to oznaczać, że śmigłowce dotrą do nas nieuzbrojone i nie będzie można w warunkach bojowych ratować ludzi. Nie wspominając już o niszczeniu okrętów podwodnych i za 3 lata usłyszymy, że trzeba to dokupić - mówi money.pl Bartosz Głowacki, ekspert ds. lotnictwa wojskowego, magazynu "Raport WTO" i "Skrzydlatej Polski".

 

Karolina Pisarek zachwyca się Marcinem Tyszką: "To profesjonalny fotograf, jest niesamowity!"
Byłoby to olbrzymim zaskoczeniem i prawdziwym szokiem. W końcu cena 1,63 mld zł za 4 maszyny jest, według ekspertów, horrendalnie wysoka.
"Możliwość użycia torped"

- To wcale nie jest dużo za tak specjalistyczne maszyny. Powiem więcej. Fakt, że nie płacimy za nie 2 mld zł może wskazywać, że śmigłowce dotrą do nas bez wyposażenia ZOP i uzbrojenia do ratownictwa w warunkach bojowych (CSAR) - mówi Głowacki.

Zapytaliśmy w MON o szczegóły wyposażenia zamówionych maszyn.

"Śmigłowce AW101 są w pełni wyposażone, uzbrojone i przystosowane zarówno do prowadzenia misji zwalczania okrętów podwodnych, jak i do prowadzenia misji bojowego poszukiwania i ratownictwa. MON zakupił kompletne śmigłowce, które nie potrzebują dozbrajania i są wyposażone w m.in. sonary, sprzęt do udzielania pomocy i odzyskiwania personelu, uzbrojenie oraz mają możliwość użycia torped" - czytamy w komunikacie.
To formuła wytrwale powtarzana przez resort, która w ocenie eksperta, nic nie wyjaśnia.

- Słyszymy tylko, że mają sonary i możliwość użycia torped. Nie słyszymy jakie to sonary i co oznacza "możliwość użycia torped". Nie rozumiem dlaczego chcemy być bardziej tajemniczy niż administracja USA czy jej klienci- mówi Bartosz Głowacki.

Obywatel ma prawo wiedzieć
Nasz rozmówca mówi o stronie Defense Security Cooperation Agency (DSCA), czyli agencji amerykańskiego Departamentu Obrony ds. współpracy wojskowej. Wyszukując na niej zamówienia dotyczące śmigłowca MH-60, który jest odpowiednikiem europejskiego AW101, trafiamy na długa listę państw, które podpisały umowy w tej sprawie.
Klikając choćby na Meksyk, dostajemy pełną listę wyposażenia zamówionych maszyn, co doskonale widać na poniższym zrzucie ekranu.

Opisano tu uzbrojenie, amunicję, zastosowane systemy z konkretnymi modelami i szczegółowymi symbolami. W ocenie Głowackiego z AW101 powtarzamy scenariusz dobrze znany z zakupu Black Hawków dla służb specjalnych.
- Wtedy kupiliśmy podstawową wersję. To smutne, ale sądzę że teraz jest podobnie. Dobrze, by było żeby MON rozwiał wątpliwości - mówi ekspert wojskowy.
Owiewki czy główne części?

Podobne wątpliwości dotyczą też tego co naprawdę zostanie w Polsce zbudowane dla naszych AW101. Jak już pisaliśmy w money.pl, wokół tego też rozgorzał ostry spór.
"Niestety kolejne setki milionów złotych pójdą z MON poza Polskę. Cieszą się z kontraktu Brytyjczycy" - napisał na TT o zakupie były minister MON Tomasz Siemoniak. MON w odpowiedzi na słowa byłego szefa resortu napisał, że "najważniejsze części śmigłowców będą produkowane w Polsce".

Po wypowiedzi wiceministra Skurkiewicza okazało się, że chodzi tu o wytwarzane w Świdniku: zespoły owiewek silników i przekładni, płytę sufitową, część kabiny pilotów, przegrodę nosową czy owiewkę nosową.
- Nawet nie wiedzą o czym mówią. Nie ma czegoś takiego, jak "główne części". Są główne zespoły śmigłowca. Choćby wirnik nośny. Częścią do niego będzie mocowanie okucia do łopaty. Z całą pewnością nie będziemy robić wirników, ani łopat. To jest absolutny hi-tech i rzecz najściślej chroniona przez producenta - mówi Głowacki.
Każdy AW101 z elementami ze Świdnika

Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że maszyny dotrą do nas po złożeniu w Wielkiej Brytanii. Głównym wykonawcą umowy o zakupie 4 AW101 będzie PZL-Świdnik, należąca do włoskiej grupy Leonardo. Tam właśnie zasięgnęliśmy języka co do szczegółów prac wykonanych w kraju.
"PZL-Świdnik, jako Globalne Centrum Doskonałości Leonardo w zakresie produkcji kompozytowych struktur lotniczych, produkuje wiele strukturalnych zespołów do wszystkich śmigłowców AW101 wytwarzanych dla wszystkich klientów Leonardo na świecie".

W praktyce oznacza to, że każdy śmigłowiec AW101 posiada elementy wyprodukowane w Świdniku. Tak ma być też w przypadku zamówienia dla polskiego MON. Co zatem konkretnie powstanie w Polsce?
W korespondencji znajdujemy dokładnie te same elementy, o których mówił Skurkiewicz. Co ciekawe, w umowie offsetowej zawartej między MON a spółką Leonardo zapewniono, że w WZL nr 1 w Łodzi zostaną stworzone warunki i zdolności do obsługi śmigłowców AW101, jak również wybranego wyposażenia misyjnego tych maszyn. Wartość transferu technologii wyceniono na 395 mln zł.

Autor: 
Krzysztof Janoś
Źródło: 

money

Reklama