
Jest taka anegdota. Z kim graniczą Rosjanie? Z kim chcą! Podobne rozwiązania stosuje obecnie Kreml w zakresie celów dla swoich bomb w Syrii.
Poza sąsiadami, Rosjanie równie samodzielnie działają wyznaczając cele dla swoich bombowców operujących w Syrii. Nie kładłbym jednak tego na szalę przypadku lub chęci pomocy komukolwiek. Putin jako jedyny uczestnik działań w Syrii ma pozwolenie prawomocnych władz na działania zbrojne. Tym samym koalicja NATO i krajów arabskich wydaje się już tylko zwykłą agresją lub co najmniej naruszeniem syryjskiej przestrzeni powietrznej. Sytuacja zdaje się dość dziwna. NATO deklaruje, że ich celem są islamiści, chociaż jeśli trzeba, to mogą nim być także żołnierze al-Asada, którzy zagrażają ludności cywilnej. Interes Arabii Saudyjskiej leży w ograniczeniu roli fundamentalistów. Rządowe siły syryjskie prowadzą walkę ze wszystkimi stronami konfliktu, poza Rosjanami oczywiście oraz NATO, na tych nie mają odpowiedniej techniki. Gdzieś w tle pojawia się również konflikt Damaszku z Ankarą, jak dotąd polegający na ostrzeliwaniu terytorium syryjskiego zajętego przez islamistów lub Kurdów. Aby to wszystko było bardziej złożone mamy jeszcze opozycję w kilku odsłonach, chociaż trzeba przyznać, że islamiści także nie stanowią jednolitego frontu, poza Państwem Islamskim - jednym z głównych stronnictw jest Al-Kaida.
Na stronie internetowej ministerstwa obrony Federacji Rosyjskiej można dowiedzieć się jak wielką rolę odgrywa lotnictwo rosyjskie w tym konflikcie. Wszystkie doniesienia okraszane są zdjęciami rosyjskich samolotów wszelkich typów, z bombowcami TU-22m oraz TU-160 na czele. Wygląda na to, że mediom zależy na pokazaniu interwencji w jak najlepszym świetle. Gdzieś z boku pojawiają się jednak informacje, że nie zawsze bomby spadają tam, gdzie powinny. Rosjanie wykonują nawet kilkadziesiąt lotów dziennie używając głównie bomb konwencjonalnych. Przy założeniu, że naloty wykonywane są z co najmniej średniego pułapu, aby uniknąć broni przeciwlotniczej, oznacza to dużą szansę na nie trafienie w wybrany cel. Według szacunków Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w ciągu ostatnich szesnastu miesięcy z powodu nalotów syryjskich i rosyjskich sił lotniczych zginęło około dziewięć i pół tysiąca cywili, w tym tysiąc sześćset dzieci. Blisko czterdzieści tysięcy osób odniosło rany. W następstwie wspomnianych operacji śmierć poniosło także ponad cztery tysiące islamistów. Liczba ofiar cywilnych jest wysoka i wynika także ze stosowania przez siły rządowe prostych bomb wykonanych z zużytych beczek wypełnionych materiałami wybuchowymi, które są po prostu zrzucane na cele lądowe. Jak widać Syryjczykom brakuje amunicji i muszą improwizować w tym zakresie. Taka broń ma dużą siłę rażenia, lecz nie jest celna. Wspomniane Obserwatorium informuje, że w wyniku działań tylko Rosjan zginęło tysiąc sześciuset cywili oraz dwa i pół tysiąca islamistów.
Podstawowym założeniem udziału sił rosyjskich w tym konflikcie jest odniesienie zwycięstwa nad islamistami z Państwem Islamskim na czele. Dla Europy ma to oznaczać zatrzymanie fali uchodźców, którzy w desperacki sposób próbują się do niej dostać. Kreml chce postawić na swoim w polityce międzynarodowej poprzez dołączenie do głównych graczy. Jednak Rosja ma jeszcze inne zamiary poza byciem wybawcą starego świata. Trzeba ratować swego jedynego już sojusznika w tym rejonie, nie patrząc mu na ręce i biorąc go z całym bogactwem inwentarza. Oznacza to również działania mniej subtelne w swej materii. Jednym z nich jest przeprowadzanie dużej ilości nalotów na miasto Aleppo w północno-zachodniej Syrii. Sprawa wydaje się oczywista - jest to bastion islamistów, więc należy przeprowadzać na niego naloty. Jednak jeśli przyjrzymy się temu bliżej, okazuje się, że jest w tym jeszcze jeden zamiar. Aleppo leży stosunkowo blisko granicy z Turcją. Zmasowane naloty rosyjskie spowodowały, że mieszkańcy tego miasta próbują uciekać w dużej liczbie właśnie do Turcji. Nie mają większego wyboru, grozi im - podobnie jak mieszkańcom innych miast, w których toczą się walki - katastrofa humanitarna. Są pozbawieni żywności, wody i lekarstw. Czy ma to być kara dla Ankary za zestrzelenie rosyjskiego samolotu? Kilkadziesiąt tysięcy kolejnych uchodźców nie jest na rękę stronie tureckiej.
Założenie, że wojna może być pozbawiona ofiar wśród ludności z natury kłamliwe. Im dłużej trwa konflikt, tym więcej ginie przypadkowych ofiar. Plan, aby skończyć tę wojnę i poprawić losy Syryjczyków jest godny pochwały. Niestety, co raz bardziej widać, że koniec tej wojny nie obędzie się bez udziału sił lądowych. Zbyt dużo czasu dano Państwu Islamskiemu, aby okrzepło oraz nabrało sił, również dzięki eksportowi ropy naftowej. Dla mieszkańców Syrii nie oznacza to niczego dobrego. Na chwilę obecną wysłanie wojsk lądowych zapowiada Arabia Saudyjska, Rosjanie mówią o ochotnikach, cokolwiek to oznacza w ich przypadku, natomiast Czeczeni już wielokrotnie zgłaszali się do udziału w tym konflikcie, za pomocą deklaracji ich prezydenta Ramzana Kadyrowa.
Zbigniew Wolski