RON PAUL: Użycie sarinu w Syrii to prowokacja Mossadu wymierzona w Assada. Trump dał się nabrać?

Reklama

sob., 04/08/2017 - 11:46 -- zzz

 

Według byłego Kongresmena Rona Pauela, atak chemiczny  w Khan Sheikhoun, który zabił 30 dzieci i doprowadził do interwencji w Syrii, mógł być atakiem sprokurowanym przez służby specjalne.

 

"Wygląda na to, że komuś bardzo zależało na skompromitowaniu Assada i oskarżenie go o atak chemiczny. Paul retorycznie pyta: "kto odniósł korzyści?" Na pewno nie Rosja i nie prezydent Syrii Assad. Najbardziej na destabilizacji Bliskiego Wschodu zależy Izraelowi.

 

"To nie ma sensu, aby Assad był sprawcą użycia gazów trujących - myślę, że jest zero szans, aby zrobiłby to celowo" - powiedział Paul.

 

Były kongresman wyjaśnił, że komuś bardzo zależało, aby pozyskać poparcie dla wojny. Sugeruje tutaj USA, Izrael i ISIS.

 

Assad byłby strategicznym  głupcem, żeby użyć broni chemicznej kierując na siebie gniew świata, biorąc pod uwagę, że był bliski zwycięstwa nad ISIS i dżihadystami.

 

Podobna prowokacja z użyciem broni chemicznej miała miejsce w sierpniu 2013 r. Wówczas Barack Obama udzielił wsparcia dla ISIS  przeciwko prezydentowi Assadowi. Okazało się później, że islamiści broń chemiczną otrzymali od  Arabii ​​Saudyjskiej.

 

Carla Del Ponte z Organizacji Narodów Zjednoczonych powiedziała również, że dowody wskazują, że w 2013 roku to podstawiony rebeliant użył gazu sarin.

 

W grudniu 2013 r., funkcjonariusze wywiadu poinformowali, że cała narracja jest "podstępem" i że "atak nie był wynikiem obecnego reżimu Assada".

 

Hersh ujawnił także,  że Sekretarz Stanu Hillary Clinton przyczyniała się do zatwierdzenia dostawy transportu libijskich zapasów broni chemicznej dla dżihadystów w Syrii.

 

Nie bez winy są media, którym zarzucił wykorzystywanie wizerunków zmarłych i umierających dzieci do podsycania  krwawej wojny na Bliskim Wschodzie.

 

Prawdopodobnie Prezydent Andrzej Duda również dał się nabrać i bez rzetelnej analizy wyraził pełne poparcie dla operacji militarnej USA w Syrii. Polska z całą mocą potępia zbrodnie popełniane na cywilach i apeluje, by cała społeczność międzynarodowa jeszcze mocniej zaangażowała się w przywrócenie pokoju w Syrii - podkreślił prezydent w oświadczeniu.

 

 

Do dziś wszyscy pamiętają inwazję Stanów Zjednoczonych na Irak w 2003 roku. Wojnę argumentowano tym, że Saddam Hussein posiadał broń masowego rażenia i mógł jej użyć przeciwko USA. Po inwazji głośno mówiło się o tym, że tak naprawdę nie znaleziono tam żadnej tego typu broni, jednak wiele wskazuje na to, że rzeczywistość była zupełnie inna.

 

Kilkanaście lat temu oskarżano irackiego dyktatora o posiadanie broni masowego rażenia. Na co warto zwrócić uwagę jest fakt, że na okrągło aż do znudzenia powtarzano dokładnie "broń masowej zagłady" - mogła to zatem być broń jądrowa, chemiczna bądź biologiczna. Wiele osób do dziś żyje w przekonaniu, że USA dokonała inwazji na Irak ale nie znaleziono tam żadnej broni masowego rażenia.

 

Tymczasem niektóre fakty wskazują na coś zupełnie innego. Zacznijmy od tego, że w latach 1980-1988 Irak prowadził wojnę z Iranem, który jest dziś demonizowany głównie przez Arabię Saudyjską i Izrael za prowadzony program nuklearny. Jednak w przeszłości, Irak za czasów panowania Saddama Husseina był wspierany przez kraje zachodnie, w tym również przez USA.

 

Co więcej, sojusznicy Husseina pomagali mu w wojnie z Iranem a Irak posiadał wtedy broń chemiczną, która powstała właśnie dzięki krajom takim jak Stany Zjednoczone, Francja czy Wielka Brytania. Więc rzekomo "iracka broń chemiczna" była w rzeczywistości bronią, która została wyprodukowana przez Zachód.

 

Jak wiadomo Irak przegrywał wojnę z Iranem a USA postanowiły zrobić wszystko, aby Hussein nie został pokonany. Dlatego ówczesny prezydent Ronald Reagan zezwolił, aby irackie wojska użyły broni chemicznej do celów obronnych. Wojna iracko-irańska zakończyła się w 1988 roku i żadna ze stron jej nie wygrała.

 

Lata później, czyli w 2003 roku, doszło do ataku na Irak, ponieważ posiadał "broń masowego rażenia". Mówiąc dosłowniej, chodzi właśnie o broń chemiczną - jest to ciągle ta sama broń, która powstała dzięki wsparciu ze strony zachodnich krajów. Dokonano więc inwazji a potem we wszystkich mediach panowało oburzenie, ponieważ Irak jednak nie posiadał żadnej tego typu broni.

 

Prawda jest jednak zupełnie inna. Tajne dokumenty wskazują, że w latach 2004-2011 amerykańscy żołnierze znaleźli na terenie Iraku niemal 5 tysięcy jednostek broni chemicznej. Znalezione tam gazy musztardowe i paralityczno-drgawkowe zraniły w sumie kilkunastu wojskowych i kilku irackich policjantów. Jest to broń chemiczna, która oficjalnie powstała ponad 30 lat temu.

 

Pociski Borak - źródło: US Army

Najnowszy raport wskazuje, że w 2005 i 2006 roku CIA i amerykańscy żołnierze w ramach tajnej operacji Avarice odzyskali i zniszczyli co najmniej 400 pocisków Borak, wypełnionych gazami bojowymi. Co ciekawe, agencja zdobyła te rakiety... kupując je w Iraku od anonimowego mężczyzny.

 

Oficjalnie mówi się, że Stany Zjednoczone chciały odzyskać broń chemiczną aby przypadkiem nie trafiła w ręce terrorystów, którzy mogliby użyć jej przeciwko amerykańskim wojskom. Pojawia się więc pytanie - skoro USA, jak same twierdzą, mają wyłącznie pokojowe zamiary, to dlaczego wszystkie działania i sama obecność gazów bojowych w Iraku została utajniona?

 

Autor: 
Paul Joseph Watson/ Z.B.
Źródło: 

infowars.com/Zmiany na Ziemi/youtube/PL PORTAL PL

video: 

Reklama