Dlaczego Izrael niszczy Syrię? Powodem są wodo i roponośne Wzgórza Golan

Reklama

ndz., 04/30/2017 - 10:00 -- zzz

Izraelskie lotnictwo regularnie przeprowadza masowe bombardowanie Syrii.

Dlaczego?

Wzgórza Golan to sporny teren pomiędzy Izraelem i Syrią. Izrael okupował Wzgórza Golan w 6-dniowej wojnie z Syrią w 1967 roku. Terytorium anektował w 1981 roku.

 

Powodem zniszczenia Syrii przez Izrael są wodo i roponośne Wzgórza Golan. Kto Kontroluje wzgórza Golan, ten kontroluje cały region.

Z wojskowego punktu widzenia, Wzgórza Golan to także doskonałe wojskowe pozycje do kontroli i ataku.

Wojna w Syrii może jeszcze długo potrwać, bo przyda się, aby ułatwić rabunek jej bogactw: pod Wzgórzami Golan odkryto właśnie wielką ropę naftową. Dla Syrii czy dla Izraela?

 

Na Bliskim Wschodzie ropa naftowa i gaz ziemny występują w wielu miejscach, ale prawie nikt nie spodziewał się wielkiej ropy pod litą wulkaniczną bryłą syryjskich wzgórz Golan, które od 1967 roku są bezprawnie okupowane przez wojska Izraela.  A jednak trzy próbne odwierty firmy Genie Oil & Gas, filii amerykańskiej Genie Energy pozwoliły w zeszłym tygodniu na sensacyjne wystąpienie Yuvala Bartova, głównego geologa tej firmy, który oznajmił, że jego firma odkryła tam złoża ropy naftowej „o potencjalnej zasobności liczonej w wielu miliardach baryłek”.

 

Konflikt arabsko-izraelski pozostaje niezmiennie jednym z najbardziej kompleksowych i trudnych do rozwiązania konfliktów na świecie. Od przeszło sześćdziesięciu lat nie udaje się wypracować ostatecznego porozumienia, pomimo zaangażowania się największych światowych potęg i, przynajmniej w pewnym stopniu, szczerych chęci zwaśnionych stron. Pewne nadzieje budzi jednak zachowanie Izraela w innej ważnej kwestii, przez wielu uznawanej za fundamentalną, przez innych zupełnie bagatelizowanej – mianowicie kwestii podziału zasobów wody słodkiej w dorzeczu Jordanu.

Rozbudowa stacji odsalania

Izrael w maju 2010 roku oddał do użytku stację odsalania wody w Haderze, największą tego typu konstrukcję na świecie. Pokonano tym samym rekord stacji w Aszkelonie, której działanie zainicjowano pięć lat wcześniej. Dwie instalacje nie wyczerpują planów Izraela, w budowie znajduje się kolejna stacja odsalania. Konstrukcja w miejscowości Soreq będzie wydajniejsza od pozostałych obiektów. Harmonogram działań przewiduje budowę kolejnych stacji.

Władze Izraela wyjaśniają inwestycje koniecznością wyjścia z kryzysu związanego z zasobami wody słodkiej, który od kilku lat nęka państwo żydowskie w większym stopniu niż dotychczas. W decyzji o rozbudowie infrastruktury desalinacyjnej można doszukiwać się jednak innych przesłanek, także tych związanych z ostatecznym porozumieniem pokojowym w „Ziemi Świętej”. Stworzenie niepodległego państwa palestyńskiego, niezależnie od tego czy Izrael powróci do granic sprzed 1967 roku czy nie, będzie wiązało się z utratą kontroli nad podziemnymi zasobami wody Zachodniego Brzegu Jordanu. Potencjał Basenu Górskiego (tak określany jest zespół zasobów znajdujący się w większości pod terytorium Cisjordanii) jest szacowany na około 700 milionów m3/rok). Według niektórych źródeł może stanowić to nawet 30% potencjału wody słodkiej Izraela. W przypadku realizacji koncepcji "two state solution" państwo żydowskie przynajmniej częściowo utraci kontrolę nad zasobami Basenu Górskiego. Aby utrzymać stabilność aprowizacyjną, Izrael musi znaleźć nowe źródła wody słodkiej. W grę wchodzi kilka rozwiązań. Obok zakupu wody od państwa bogatego w jej zasoby, np. Turcji czy przetwarzaniu wody ze ścieków, najrozsądniejszym, choć kosztownym rozwiązaniem jawi się właśnie budowa stacji desalinacji. Ambitne plany rozbudowy infrastruktury odsalania wody morskiej mogą świadczyć o przygotowaniach Izraela do oddania pełnej kontroli nad Zachodnim Brzegiem Jordanu i Strefą Gazy. A tym samym, zakończenia konfliktu.

Rozgrywki o wodę

Konflikt o wodę w dorzeczu rzeki Jordan ma swoją genezę w powstaniu Izraela. Badacze problemu stwierdzają zgodnie, że wraz z pojawieniem się państwa żydowskiego w 1948 roku rozgorzał spór o terytorium, ale również o zasoby wody słodkiej. Wody nie można jednak określić mianem podstawowej przyczyny trwającego od ponad pięćdziesięciu lat konfliktu izraelsko - arabskiego. Korzeni sporu należy doszukiwać się raczej w opozycyjnych stanowiskach izraelskich i arabskich ruchów narodowych, zgłaszających pretensje do tego samego terytorium. Nie należy jednak bagatelizować tego czynnika, o czym świadczy choćby wypowiedź króla Jordanii, Husajna I: ”Jedynym czynnikiem, który mógłby popchnąć Amman do wojny przeciwko Izraelowi, jest kwestia podziału wód”.

Spór nie dotyczy bowiem wyłącznie Izraelczyków i Palestyńczyków. Nie ulega wątpliwości, że to Izrael i jego działania w dorzeczu Jordanu leżą „w sercu” konfliktu. Państwo żydowskie znajduje się po jednej stronie osi sporu, druga strona przypada pozostałym podmiotom leżącym na tym obszarze, określanym najczęściej wspólnym mianem państw arabskich. Jest to daleko idące uogólnienie, przy omawianiu problemu należy bowiem zwrócić uwagę na rozbudowaną strukturę konfliktu, jego wielopłaszczyznowość. Można mówić de facto o trzech konfliktach o wodę, powiązanych ze sobą. Stroną wszystkich trzech jest Izrael, a jego adwersarzami w zależności od sporu: Syria (w literaturze problemu pojawiająca się często w parze z Libanem), Jordania oraz terytoria okupowane przez Izrael po 1967 roku. W ostatnim przypadku podmiotem konfliktu nie jest państwo, a raczej mieszkańcy zajętego przez Izrael obszaru, reprezentowani od 1994 roku przez Palestyńską Władzę Narodową (potocznie: Autonomię Palestyńską). Przedmiot konfliktu stanowią natomiast zasoby wodne z rzeką Jordan na czele, jak również inne rzeki oraz baseny wód podziemnych.

Historia konfliktu

Pierwsza wojna pomiędzy Izraelem a państwami arabskimi wybuchła bezpośrednio na skutek deklaracji niepodległości państwa żydowskiego z 14 maja 1948 r. Dokładnie na dzień przed wygaśnięciem brytyjskiego mandatu w Palestynie (w myśl rezolucji Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych z 1947 roku). Niektórzy autorzy doszukują się wśród przyczyn działań zbrojnych wątku dotyczącego zdobycia kontroli nad zasobami wodnymi. Teza wydaje się nazbyt śmiała, choć w czasie walk faktycznie dochodziło do prób zdobycia kontroli nad lokalnymi źródłami wody. Przykładowo, w 1948 roku wojska irackie zajęły punkt poboru wody w Ras-al-Ain, odpowiedzialny za zaopatrzenie Jerozolimy i utrzymały go aż całkowitego odepchnięcia wojsk arabskich.

Po zakończeniu wojny państwa dorzecza Jordanu rozpoczęły działania mające na celu zagospodarowanie zasobów wodnych regionu. Przedsięwzięcia były z reguły niekonsultowane z innymi zainteresowanymi krajami. Pierwsze napięcia pojawiły się w roku 1951. Dotyczyły głównie strefy zdemilitaryzowanej na granicy izraelsko - syryjskiej. Zgodnie z porozumieniem o zawieszeniu broni z 1949 roku, Syria została zobowiązana do wycofania swoich oddziałów z tego terenu. O jego dalszym losie miało zadecydować porozumienie pokojowe. Jako że strefa umożliwiała dostęp do Jeziora Tyberiadzkiego, a w pewnym punkcie przecinała Jordan, stanowiła istotny czynnik determinujący politykę hydrologiczną Izraela i Syrii. W 1951 r. Izraelczycy zdecydowali o wysuszeniu bagien Hulah, co spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem Damaszku, wyrażonym wysłaniem w okolice strefy zdemilitaryzowanej oddziałów zbrojnych.

Prawdziwym zagrożeniem dla państw arabskich stał się jednak projekt budowy Akweduktu Narodowego (National Water Carrier). Prace przy jego konstrukcji rozpoczęły się w 1953 roku. Projekt zakładał wybudowanie licznych rurociągów, kanałów i stacji pomp. Syria po raz kolejny ustawiła swe oddziały wzdłuż granicy z Izraelem i rozpoczęła ostrzał artyleryjski placu budowy. Złożyła ponadto oficjalny protest przed Radą Bezpieczeństwa ONZ. Państwo żydowskie zostało zmuszone do zmiany lokalizacji miejsca poboru wody. Wybrano północno - zachodnią część Jeziora Tyberiadzkiego.

W połowie lat pięćdziesiątych próby rozwiązania sporu podjęły Stany Zjednoczone. W 1955 roku amerykański dyplomata, Eric Johnston, został wysłany przez ówczesnego prezydenta, Dwighta Eisenhowera, z misją na Bliski Wschód. Główną przesłanką, jaka przyświecała amerykańskiej administracji, była chęć uniknięcia rozszerzenia się sporu, co zwłaszcza po starciach na granicy izraelsko - syryjskiej wydawało się nieuniknione. Projekt przygotowany pod kierownictwem Johnstona był zdecydowanym sukcesem, biorąc pod uwagę aspekty techniczne. Poniósł jednak absolutną porażkę polityczną. Został odrzucony przez obydwie strony, pomimo że komitety techniczne Izraela i Ligi Arabskiej wstępnie zatwierdziły projekt. Państwa arabskie obawiały się przede wszystkim, że przyjęcie Planu Johnstona będzie się jednocześnie wiązało z uznaniem Izraela jako państwa.

Po niepowodzeniu amerykańskiej inicjatywy państwa dorzecza Jordanu zajęły się rozwijaniem projektów narodowych. Królestwo Jordanii przystąpiło w 1957 roku do budowy Kanału East Ghor – pierwszy etap zakończono w 1961 roku. Równolegle do przedsięwzięć jordańskich Izrael prowadził prace nad swoim naczelnym projektem, Akweduktem Narodowym. Zakończono je w czerwcu 1964 roku. Konstrukcja stała się podstawowym narzędziem dystrybucji wody w Izraelu. Od 1964 roku znaczna część sieci hydrologicznej kraju jest połączona i w ogromnej mierze zależna od Akweduktu Narodowego

Wojna sześciodniowa – wojna o wodę?

Obok ukończenia Akweduktu Narodowego, inne wydarzenie zdeterminowało politykę państw dorzecza Jordanu na początku lat sześćdziesiątych. W 1964 roku doszło do szczytu państw arabskich, po którym nastąpił szereg działań stanowiących niejako preludium wojny sześciodniowej – konfliktu zbrojnego, który zdaniem Ariela Szarona nie wybuchł 5 czerwca 1967 roku, ale dwa i pół roku wcześniej, kiedy Izrael postanowił przeciwstawić się arabskim planom podziału wody w dolinie Jordanu.

Szczyt państw arabskich w 1964 roku odbywał się pod znakiem problemów podziału wody w dorzeczu Jordanu. Na konferencji zdecydowano o zmianie biegu dopływów Jordanu i Jarmuku. Wiązałoby się to ze zmniejszeniem wydajności Akweduktu Narodowego w Izraelu o 35% i wzrostem zasolenia Morza Galilejskiego. Projekt był zdecydowanie motywowany politycznie. Z ekonomicznego punktu widzenia był bowiem zupełnie nieopłacalny i trudny do realizacji.

Niemalże natychmiast po zakończeniu szczytu przystąpiono do prac nad obiektami hydrotechnicznymi stanowiącymi podstawę projektu. Izrael znalazł się w szczególnie niekorzystnej sytuacji. Jako że leży w dolnym biegu Jarmuku, zostałby pozbawiony części jego wód. Zmniejszeniu uległby także odpływ Jordanu. Warto wspomnieć, że zagrożenie było poważne. Izrael nie miał wówczas dostępu do wód Basenu Górskiego, znajdujących się pod terytorium Zachodniego Brzegu Jordanu i był zdecydowanie bardziej zależny od Jordanu niż obecnie.

Odpowiedź państwa żydowskiego na działania państw arabskich była natychmiastowa. W latach 1965 - 1967 doszło do wielu akcji sił zbrojnych Izraela, zarówno lotniczych jak i lądowych, jak również incydentów granicznych wywoływanych przez obydwie strony. Zniszczeniu uległ główny kanał budowany przez państwa arabskie oraz inne obiekty hydrotechniczne. W kwietniu 1967 roku cztery myśliwce Mirage armii izraelskiej zniszczyły budowaną na Jarmuku zaporę.

Projekty arabskie zmiany biegu wód oraz wydarzenia z lat 1964 - 1967 spowodowały wzrost napięć pomiędzy Izraelem a jego wschodnimi sąsiadami. Pozostaje pytanie, czy woda byłą jednocześnie czynnikiem zapalnym wojny sześciodniowej. W literaturze problemu, konflikt ten jest bowiem często przytaczany jako pierwszy, i do tej pory jedyny przykład wojny o wodę, a więc konfliktu zbrojnego na dużą skalę, spowodowanego pragnieniem zdobycia lub utrzymania kontroli nad zasobami wodnymi w celu konsumpcyjnego ich wykorzystania.

Badacze problemu starają się ocenić, czy woda była faktyczną przyczyną wojny sześciodniowej. Przede wszystkim, przywołują fakt, że po bombardowaniach izraelskich Syria zaprzestała budowy obiektów hydrotechnicznych, przewidzianych w planie z 1964 roku. Jako że zagrożenie dla Izraela z tej strony zostało zminimalizowane, wskazywałoby to na inne priorytety izraelskie w tym czasie. Uwagę w tej kwestii zwraca szczególnie zagrożenie ze strony Egiptu, na które decydenci izraelscy zdecydowali się odpowiedzieć w bardzo zdecydowany sposób. W 1967 roku doszło do remilitaryzacji Synaju oraz blokady cieśnin tirańskich. Wojna sześciodniowa rozpoczęła się atakiem na Egipt, a front izraelsko - egipski pozostawał głównym „teatrem walk”. O rozszerzeniu konfliktu na Syrię i Jordanię przesądziły decyzje Damaszku i Ammanu. Izrael zapewniał wcześniej króla Husajna I, że nie zaatakuje Królestwa Jordanii, jeśli to pozostanie neutralne w czasie konfliktu. Co więcej, podbój Wzgórz Golan nie wskazywał żadnych celów związanych z kontrolą zasobów wodnych. Nawet niewielka miejscowość Ghujar, pozwalająca kontrolować bezpośrednio bieg rzeki Wazzani, dopływu Jordanu, została zajęta dopiero kilka tygodni po rozpoczęciu ofensywy na Wzgórzach. Przywołać można ponadto wypowiedź generała Tamira, odpowiedzialnego za planowanie działań z 1967 roku: „Po co przystępować do wojny o wodę? Za cenę prowadzenia tygodniowych działań zbrojnych, można by wybudować pięć stacji odsalania wody morskiej. Nie wywoła to strat w ludziach, ani negatywnej reakcji ze strony społeczności międzynarodowej[...]”.

Z drugiej strony, przywoływane są także argumenty na obronę teorii o powiązaniu zasobów wodnych z wybuchem wojny sześciodniowej. Przewaga strategii krótkoterminowej w decyzjach izraelskiego sztabu generalnego (a więc zmniejszenie zagrożenia egipskiego, czy odpowiedź na zaangażowanie zbrojne Syrii i Jordanii) nie wyklucza istnienia strategii długoterminowej. Plany przejęcia kontroli nad Wzgórzami Golan i Cisjordanią istniały od dawna. Ich przesłanek można dopatrywać się już na początku XX wieku, kiedy na konferencji pokojowej w Paryżu liderzy ruchu syjonistycznego optowali za uznaniem za północną granicę Izraela rzeki Litani i zbocza Góry Hermon.

Według Ariela Szarona, ówczesnego szefa sztabu północnego dowództwa, Izrael nie mógł pozostać bierny na projekty odwrócenia wód dopływów Jordanu, przygotowane przez państwa arabskie. Levi Eszkol, premier państwa żydowskiego, wielokrotnie wypowiadał się na temat zasobów wodnych w regionie. W 1964 roku, na wiadomość o planach arabskich, stwierdził, że Izrael będzie działał żeby zapewnić zadowalający poziom wody w Jordanie, nie zawaha się bronić swoich obywateli, granic ani żywotnych interesów.

Co więcej, w latach 1964 - 1967, kiedy na granicy dochodziło do wielu incydentów, Izrael dążył do wzmocnienia swojego potencjału militarnego. Organizował liczne manewry, podpisał ważne kontrakty na dostawę broni ze Stanów Zjednoczonych. Mogło to świadczyć o przygotowaniach do wojny. W kwietniu 1967 roku, Eszkol ostrzegł Syryjczyków, że: „próbując odwrócić bieg Jordanu, igrają nie tylko z wodą, ale również z ogniem”.

Określenie wojny sześciodniowej mianem wojny o wodę jest jednak zbyt daleko idącym wnioskiem. Jej bezpośrednią przyczyną była z całą pewnością konieczność odpowiedzenia na zagrożenie ze strony egipskiej. Jednak to woda leżała u źródeł incydentów granicznych z lat 1964-1967, które stanowiły elementy „reakcji łańcuchowej” prowadzącej bezpośrednio do wybuchu wojny. Z całą pewnością, działania zbrojne z 1967 roku zmieniły diametralnie sytuację hydropolityczną w regionie, wprowadzając do sporu o wodę nowy podmiot – naród palestyński.

Uprzywilejowana pozycja Izraela w regionie

W wyniku działań zbrojnych z 1967 roku, Izrael zajął część terytoriów Egiptu, Jordanii oraz Syrii. Rok ten jest uznawany za początek konfliktu izraelsko – palestyńskiego o wodę (nie licząc lokalnych incydentów, do których dochodziło od czasów pojawienia się pierwszych osadników żydowskich). Wkrótce po skończeniu działań zbrojnych, w październiku, Izrael wprowadził szczególnie niekorzystne dla Palestyńczyków prawodawstwo. Zasoby wodne na terenach okupowanych zostały uznane za szczególnie istotne dobro, jego eksploatacją miało się zajmować od tej pory Ministerstwo Obrony. Izrael zintegrował zasoby wodne terytoriów okupowanych z własną siecią hydrologiczną, jednocześnie mocno ograniczając dostęp do wody Palestyńczykom. Palestyńczycy nie mogą dokonywać odwiertów studni bez pozwolenia władz izraelskich. Od 1967 do 1993 roku, zezwolenia na budowę studni zostały przyznane tylko w 23 przypadkach, głównie w celu zastąpienia odwiertów, które uległy wyschnięciu. Jedynie trzy z nich dotyczyły użytku na cele rolnicze. W konsekwencji, konsumpcja wody w rolnictwie na ziemiach okupowanych pozostała na poziomie z 1968 roku. Ponadto, na terytorium Zachodniego Brzegu Jordanu Palestyńczycy mogą dokonywać odwiertów jedynie do głębokości 60-140 metrów, podczas gdy osadnicy żydowscy, nawet do 300-400 metrów.

Przeciętny Palestyńczyk dysponuje jedynie 70 litrami wody na dzień, podczas gdy Izraelczyk nawet 300 litrami, co jest zbliżone do standardów europejskich (przy minimalnym poziomie konsumpcji określonym przez Światową Organizację Zdrowia na 100 litrów). Rozwijanie żydowskich osiedli dodatkowo utrudnia Palestyńczykom dostęp do źródeł wody. Co więcej, jest to złamanie IV Konwencji Genewskiej, której sygnatariuszem jest Izrael. W latach 1970 -1993, utworzono około 123 osiedla, z czego jedną trzecią w zachodniej części Cisjordanii. Na początku lat dziewięćdziesiątych, liczba osadników żydowskich wynosiła około 230 000. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Palestyńczycy są także pozbawieni dostępu do Jordanu, pomimo tego, że rzeka stanowi wschodnią granicę Zachodniego Brzegu o długości około 60 kilometrów. Po wojnie sześciodniowej pogorszeniu uległa również pozycja Jordanii. Znalazła się w jeszcze większej zależności od swoich sąsiadów, Izraela i Syrii.

Woda wpływała również na relacje Izraela z północnymi sąsiadami, Libanem oraz Syrią. Po zajęciu Wzgórz Golan, stosunki na linii Jerozolima - Damaszek stały się szczególnie napięte. Syria nie zrezygnowała nigdy z pretensji do terytoriów zajętych przez państwo żydowskie w 1967 roku. Okazała to podczas Wojny Jom Kippur, w 1973 roku, kiedy starała się odzyskać kontrolę na Wzgórzami. Trudno jednakże doszukać się wśród przesłanek działań zbrojnych tych bezpośrednio związanych z zasobami wodnymi.

Na relacje Jerozolima - Bejrut wpłynęły natomiast zdecydowane działania izraelskie. W 1978 roku doszło do operacji zbrojnej „Litani”, a cztery lata później do operacji „Pokój w Galilei”, (zwanej też pierwszą wojną libańską) na skutek których Izrael stworzył „strefę bezpieczeństwa” w południowym Libanie. Niektórzy autorzy doszukują się w tych operacjach celów istotnych z punktu widzenia „hydrostrategii”, mianowicie zdobycia większej kontroli nad dorzeczem Hasbani, jak również uzyskania bezpośredniego dostępu do rzeki Litani.

Proces Oslo a kontrola nad zasobami wodnymi

Lata dziewięćdziesiąte przyniosły ze sobą powrót do rozmów pomiędzy Izraelem a państwami arabskimi i Palestyńczykami. Obserwatorzy przypisują zasługi kilku wydarzeniom, które zdeterminowały początek nowego dziesięciolecia. Z jednej strony, Izraelczycy wykazywali zmęczenie przeciągającą się intifadą. Z drugiej, pozycja Organizacji Wyzwolenia Palestyny mocno ucierpiała, po udzieleniu poparcia Saddamowi Husajnowi dla jego ataku na Kuwejt. Te oraz inne wydarzenia sprawiły, że już 1991 roku zwaśnione strony zasiadły do stołu rozmów podczas Konferencji w Madrycie. Choć zakończyła się bez spektakularnych i istotnych decyzji (woda była jednym z 5 głównych tematów poruszanych podczas negocjacji procesu madryckiego), stanowiła ważny krok w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie. Rozmowy prowadzone w kolejnych latach zakończyły się już konkretnymi deklaracjami oraz umowami. W latach 1993 i 1995 strony konfliktu podpisały Porozumienia określane potocznie jako Oslo I oraz Oslo II.

Obydwa dokumenty stanowiły niewątpliwie podstawę współpracy i przyszłych negocjacji dotyczących zasobów wodnych. Niestety, czas pokazał, że założenia tych dokumentów nie były respektowane. Zamiast obiecanych 70-80 milionów m3 wody, Palestyńczycy dysponowali 24,4 milionów m3 rocznie. Izrael dostarczał połowę zadeklarowanej wcześniej ilości, odmówił także zaopatrywania Strefy Gazy w zakładane wcześniej 5 milionów metrów sześciennych wody.

Osiągnięcia procesu pokojowego zostały zaprzepaszczone, a sam proces zahamowany, w dużej mierze na skutek zabójstwa premiera Icchaka Rabina w 1995 roku i zmiany na scenie politycznej Izraela. Negocjacje w Camp David z 2000 roku nie dotykały już w takim stopniu kwestii związanych z podziałem wody w regionie. Podczas rozmów Izrael starał się raczej utrzymać panującą sytuację, niż wyszukiwać nowe rozwiązania. Ostatecznie negocjacje zakończyły się klęską. Palestyńczycy odrzucili ofertę premiera Ehuda Baraka, która zakładała stworzenie państwa palestyńskiego na 90% terytorium Zachodniego Brzegu, bez dostępu do rzeki Jordan. Obszar ten nie byłby jednolity, a podzielony na kilka mniejszych, stolicą Palestyny nie stałaby się Wschodnia Jerozolima. Początek nowego tysiąclecia nie przyniósł zatem żadnych istotnych zmian w kwestii izraelsko - palestyńskiego konfliktu o wodę.

Niewątpliwym osiągnięciem pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych było wypracowanie porozumienia pomiędzy Izraelem a Królestwem Jordanii. Po trzech latach negocjacji, 26 października 1994 roku, podpisano Izraelsko - Jordańskie Porozumienie Pokojowe. Woda była jedną z najważniejszych kwestii poruszonych w dokumencie.

Spór o wodę pomiędzy państwem żydowskim a Syrią okazał się niezmiernie trudny do rozwiązania. Podczas rozmów na linii Jerozolima - Damaszek w latach 1999 - 2000 Izrael zadeklarował chęć wycofania się ze Wzgórz Golan, oraz powrotu do granicy w oparciu o porozumienie Sykes - Picot z 1923 roku. Był to warunek niezbędny do prowadzenia dalszych negocjacji. Do opuszczenia terytorium okupowanego jednak nie doszło.

Prognozy na przyszłość

Niezależnie od wyniku działań państwa żydowskiego, debata na temat przyszłości „Ziemi Świętej” rozgorzała na nowo. Wygląda na to, że zainteresowane strony skłaniają się ku koncepcji dwóch niepodległych państw (choć nikt oficjalnie nie zrezygnował z rozwiązań „one state solution” i „three state solution”). Kontrola nad zasobami wodnymi pozostanie tym samym jednym z najtrudniejszych kwestii do rozwiązania. Aby zapewnić obydwu państwom żywotność konieczne jest wypracowanie porozumienia, które w sprawiedliwy sposób podzieli zasoby wodne Cisjordanii i Strefy Gazy. Rozbudowa stacji odsalania przez Izrael stacji odsalania jest prawdopodobnie pierwszym krokiem na długiej drodze ku pokojowi. Do czasu stworzenia takiego porozumienia konieczne są jednak działania zmierzające do poprawy niezmiernie trudnej sytuacji aprowizacyjnej Palestyńczyków, a zwłaszcza uznanie ich prawa do wody.

Spór o wodę z Syrią, choć dużo mniej zintensyfikowany niż w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, pozostaje wciąż nierozwiązany. Biorąc pod uwagę brak działań zainteresowanych stron jak trudną i dynamicznie zmieniającą się sytuację w regionie, szanse na wypracowanie porozumienia są niewielkie.

Autor: 
Bartłomiej Rękawek/Z.B.
Źródło: 

stosunki.pl/pikio/neon24/PL PORTAL PL

video: 

Reklama