We wrześniu ub.r. w Kielcach miała miejsce jedna z największych na naszym kontynencie imprez przemysłu militarnego MSPO (Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego). Firma H. Cegielski-Poznań SA poinformowała wtedy o podjęciu współpracy z koreańską firmą Hyundai Rotem Company. Dzięki tamu ma powstać czołg K2PL, specjalnie konstruowany dla Wojska Polskiego. Pierwsze czołgi mogłyby zostać dostarczone w 2023 r.
O sprawie tej napisano w tym tygodniu w „Die Welt”, zauważając że polskie wydatki obronne w 2018 r. wyniosły 2,05 proc. produktu krajowego brutto, czyli zrealizowane zostały zobowiązania podjęte przez członków NATO, by osiągnąć poziom 2 proc. W Niemczech tymczasem prognozuje się, iż być może dojdzie do tego w 2025 r.
– Zbrojenia mają najwyższy priorytet. Z tego powodu Polska jest też regularnie chwalona przez Donalda Trumpa. Prezydent USA wie, że firmy zbrojeniowe z USA robią tam dobre interesy – pisze warszawski korespondent niemieckiego dziennika, Philipp Fritz.
– Warszawa chętnie wzięłaby udział we wspólnym projekcie konstrukcji nowego czołgu, ale Niemcy i Francuzi wolą sami realizować projekt, nazywany Main Ground Combat System (MGCS). Inne projekty realizowane są zbyt wolno dla Polski. Kraj ten uważa Rosję za bezpośrednie zagrożenie i chce nowych systemów obronnych natychmiast, szczególnie po wybuchu wojny na wschodzie Ukrainy i rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 roku – kontynuuje dziennikarz.
Dochodzi wreszcie do umowy z koncernem z Korei Południowej.
– To dopiero początek rozmów, ale już teraz mówi się o 800 egzemplarzach. Po tak gigantycznym kontrakcie Polska będzie dysponować liczbą nowoczesnych czołgów większą niż Niemcy i Francja razem wzięte. Z Berlina dochodzą słuchy, że wielu nie zdawało sobie sprawy z gotowości Polski do inwestycji. Czy niemiecki albo francuski przemysł chce, by umknęła mu szansa na zamówienie 800 czołgów przez to, że nie chcą dodatkowego partnera przy projekcie? – zapytuje Fritz.
dw