
Sen na wojnie to towar deficytowy i zdecydowanie na wagę złota. Nic dziwnego, że wojskowi mają swoją metodę na błyskawiczne zasypianie w każdych warunkach. Potrzebują na to zaledwie dwóch minut.
Dwie minuty - tyle czasu potrzebują piloci wojskowi, którzy przeszli kurs w szkole US Navy, żeby zasnąć. Brzmi niewykonalnie, ale okazuje się, że jest to coś, czego można się nauczyć, choć wymaga treningu. Przyszli piloci trenują i po kilku tygodniach są w stanie w niecałe dwie minuty zrelaksować się i zasnąć niezależnie od warunków.
Dlaczego akurat szkoła dla przyszłych pilotów stworzyła cały program, podparty badaniami naukowymi, dzięki któremu studenci uczą się, jak błyskawicznie zasypiać? Powód jest bardzo prosty i sięga jeszcze czasów II wojny światowej. Amerykańscy piloci popełniali niekiedy tragiczne i jednocześnie koszmarnie głupie błędy. Błędów tych, zdaniem ich dowódców, można było uniknąć, gdyby tylko żołnierze odpowiednio się wysypiali i byli mniej zestresowani. Łatwo powiedzieć - trwała wojna, naokoło ginęli ich przyjaciele, trudno się było "zrelaksować" w takich warunkach. Dlatego postanowiono stworzyć specjalny program, dzięki któremu żołnierze zyskiwali skuteczne narzędzie do walki ze stresem - sen.
Szkolenie trwa sześć tygodni, a teoretycznie każdy z nas może spróbować na własnym ciele, czy zadziała. Po sześciu tygodniach ćwiczeń będziecie mogli zasnąć nawet przy strzałach z karabinu maszynowego (podobno).
Jak zasnąć w dwie minuty? Technika US Navy
1. Znajdź odpowiednie miejsce
W porównaniu z żołnierzami, nasze warunki są właściwie doskonale komfortowe. Żołnierz musi mieć tylko taką przestrzeń, w której jego ciało będzie mogło się wyprostować - może to być nawet krzesło. Jeśli wiec spojrzycie na swoje łóżka, to możecie się uważać już za zwycięzców w tej sytuacji. Odpowiednie miejsce to pierwszy krok.
2. Zasypianie zaczyna się od twarzy
Prawdziwe "ćwiczenia z zasypiania" zaczynają się, kiedy będziecie leżeć. Zamykacie oczy i pozwalacie całej twarzy się zrelaksować. Nie ma mrugania, nie ma zaciskania zębów. Każdy mięsień twarzy ma być rozluźniony, z każdym oddechem to rozluźnienie ma się tylko pogłębiać. Dopiero kiedy poczujecie, że wasze oczy zapadają się w czaszkę, będziecie mogli przejść do kolejnego podpunktu. Jeśli nie rozluźnicie mięśni podtrzymujących gałki oczne - nic z tego nie będzie.
Z ramionami robicie dokładnie to samo, co z twarzą. Każdy mięsień powoli ma się rozluźniać, zapadać. Pomogą w tym powolne oddechy. Następnie rozluźniacie jedną rękę - jeśli jesteście praworęczni, to prawą, jeśli leworęczni, to lewą. Później dłonie i na końcu palce.
4. Na koniec rozluźniamy nogi
Rozluźnienie nóg zaczynamy od ud w stronę stóp, najpierw jedna noga, potem druga.
5. Teraz czas na coś trudnego - jak o niczym nie myśleć?
Jeśli doszliście już do tego etapu, że rozluźniliście wszystkie mięśnie, to został wam już tylko jeden krok - zaśnięcie. Ale to nadal nie jest wcale takie proste. Trzeba jeszcze wyłączyć myślenie, podobnie jak dajecie się rozluźnić całemu ciału, również i mózg musi się rozluźnić. Pytanie tylko, jak to zrobić, kiedy ma się galopadę myśli w głowie.
Przyszli piloci mają na to aż trzy metody, więc musicie sami sprawdzić, która zadziała u was.
Skupiacie swoje myśli na wyobrażeniu siebie w absolutnie ciemnym pokoju na bardzo wygodnej kanapie. Kanapę możecie zastąpić hamakiem, który jest pokryty atłasowym materiałem w czarnym kolorze.
Wyobrażacie sobie siebie leżących w kajaku na środku spokojnego jeziora, nad wami jest tylko błękitne niebo, bez chmur (podobnie to pewnie wyglądało dla Boromira w ekranizacji "Władcy Pierścieni").
Powtarzacie w zapętleniu "nie myśl".
Każda z tych "wizualizacji" po 10 sekundach powinna doprowadzić do tego, że wasz mózg odcina się od bodźców z zewnątrz. I nagle zasypiacie.
Teoretycznie wszystkie powyższe punkty powinny zająć wam około dwóch minut. W praktyce jest to proces do wyćwiczenia, który powinien przynieść efekty po minimum sześciu tygodniach codziennych ćwiczeń.
Za metodą tą stoi trener Lloyd Bud Winter, który na ten temat napisał całą książkę ("Zrelaksuj się i zwyciężaj"), przeznaczoną głównie dla zawodników olimpijskich. Jednak jego metoda została wdrożona właśnie w amerykańskim wojsku w czasach II wojny światowej - sam Bud Winter prowadził dla żołnierzy zajęcia z technik relaksacyjnych.
gazeta.pl